piątek, 22 lutego 2013

Sikory i raniuszki

Dzień wstał pochmurny, nic nie wróżyło zmiany pogody, ale koło południa niebo zaczynało się lekko przecierać. Była szansa na odrobinę słońca, tak pożądanego w fotografii. Latem o tej porze jest okropna "patelnia" i nie było by mowy o żadnych zdjęciach o tej porze. Zimą jednak światło nie jest takie ostre, słońce nie jest tak wysoko nad horyzontem. Dzisiaj ponadto delikatne chmury lekko przygaszały promienie świetlne, było wręcz idealnie. Nie mogłem zmarnować okazji i wyszedłem z domu posiedzieć chwile przy karmniku. Pierwszym gościem na gałązce była najbardziej wyczekiwana przeze mnie sosnówka.



Oczywiście nie mogło zabraknąć mojej ulubionej sikory.
Czubatka

Fotografowanie sikor tak mnie pochłonęło, że nie zwróciłem uwagi na to co się działo za moimi plecami. W młodniku grasowała zgraja raniuszków! To moje pierwsze z nimi spotkanie. Nic więc dziwnego, że wcześniej nie wyłuskałem ich głosów z tła... Zdjąłem obiektyw ze statywu i podszedłem do brzóz, na których widziałem żerujące raniuszki. Strasznie ruchliwe ptaki. Nie wytrzymają w jednym miejscu dłużej niż kilka sekund. Strasznie żałuję, że nie wykryłem ich obecności wcześniej, bo żerowały nisko nad ziemią i miałbym szansę na ciekawe ujęcia... No trudno. Trzeba uważniej słuchać na przyszłość. Notabene bardzo sympatyczne ptaszki, choć miałem jedynie krótką okazję je poobserwować.



Pozdrawiam

czwartek, 21 lutego 2013

Idzie luty, podkuj buty.

W pierwszej połowie lutego już widziałem lecące na wschód pierwsze klucze gęsi... Może i nieduże, ale były! Słyszałem też o pojedynczych osobnikach żurawi w mojej okolicy. Najprawdopodobniej to ptaki które u nas zimowały. Cieszyłem się już, że wiosna zbliżą się do nas nieuchronnie. Coraz bardziej umacniały mnie w tym przekonaniu dni z dodatnią temperaturą. Jednakże, jak to w przyrodzie bywa, nic nie jest pewne. Jedna noc i świat ponownie zrobił się biały... Krajobraz zimowy jest piękny i chyba znowu polubiłem zimę. Ruch ptasiej drobnicy w przydomowym karmniku znowu się nasilił, a już myślałem, że obejdzie się bez kupna dodatkowej ilości karmy dla ptaków. Te kilkadziesiąt kilogramów znowu okazało się za mało.
Odwiedzają mnie praktycznie wszystkie gatunki naszych pięknych sikor. Oczywiście dominują wszędobylskie i wojownicze, o czym się ostatnio przekonałem oglądając krążący po internecie film, bogatki. Nie brakuje teraz również czubatek, których na początku zimy u siebie nie uświadczyłem. Podobnie jest z sosnówkami, jednak te niechętnie siadają na patyczek i korzystają częściej z resztek, leżących na ziemi. Stałym bywalcem od początku zimy są jeszcze u mnie sikory ubogie. Czasami pojawi się również czarnogłówka.

Czubatka


Modraszka

Sikora Uboga

Strasznie mi brak innych gatunków. Kowaliki, zięby, jery, grubodzioby czy dzwońce przykładowo. W ostatnich latach na nasionach żywotnika w moim ogrodzie, posilały się również czyżyki. W tym roku ich niestety nie uświadczyłem.
Za to, uświadczyłem innego gościa, bynajmniej nieopierzonego. Lisek czasami przychodzi posilić się jabłkami, które zostawiam dla kosów i kwiczołów. Zazwyczaj pojawia się w nocy i obserwuję go w świetle ulicznej latarni, ale raz pojawił się w niedzielne południe. Nawet udało mi się wykonać dokumentacyjne zdjęcie z okna pokoju.

Wydawać by się mogło, że sporo gatunków mogę sfotografować nie ruszając się praktycznie z domu, ale niestety tak nie jest i nieraz trzeba przejechać czy przejść sporo kilometrów w śniegu, aby wykonać ujęcia innych gatunków.
Niedawno jadąc polną drogą zauważyłem spore stadko gili, żerujących na przydrożnych chwastach. Są to piękne ptaki. Przy gilach widać ciekawą zależność. U ludzi, płcią piękną nazywamy kobiety, jednakże u ptaków często jest zdecydowanie odwrotnie. I tak samiec gila ma piękne czerwone piórka, a samiczka... taka szara myszka.


Las zimą jest piękny... dla ludzi, bo raczej zwierzęta postrzegają zimę trochę inaczej. Z zimą wiąże się deficyt pożywienia w przyrodzie. Wszystkie krzewinki i porosty pokrywa spora warstwa śnieżnego puchu i żeby się dostać do pożywienia, trzeba sporo przekopać przez śnieg. Jelenie uwielbiają także spałować młodniki. Świeżutka, młoda kora sosen jest ich przysmakiem, ale poprzez ten "proceder" często dają się w znak leśnikom. Ta łania z cielakiem akurat wracała z takiego śniadania.


W styczniu odbyłem także swoją ostatnią w tym sezonie zasiadkę na ptaki drapieżne. Wykorzystałem przy tej okazji wolny dzień i piękne światło jakie wtedy panowało. Ptaki oczywiście dopisały. Myszołowy chyba mnie lubią bo zawsze mogą przy mnie coś ciekawego pojeść. Oczywiście stałym punktem programu jest pokazywany już wcześniej biały myszołów, który rozstawia po kątach swoich pobratymców.








Na koniec chciałbym się trochę pochwalić publikacją, choć nie moją, ale w której można znaleźć kilka moich zdjęć lelków. Leśna Encyklopedia Ornitologiczna - CD, wydana przez Lasy Państwowe, to bardzo ciekawa propozycja dla miłośników ptaków, mających związek ze środowiskiem leśnym. Wzbogacona o świetne nagrania głosów tychże ptaków i zawierająca wiele pięknych zdjęć. Cieszę się, że mogłem zostać wymieniony przy nazwiskach jednych z najlepszych Polskich Fotografów Przyrody.

Pozdrawiam